Dnia 17 sierpnia 2022 roku, w wieku 90 lat życia i 65 lat profesji zakonnej, do domu Ojca odeszła Siostra Leokadia Zujko.
Salezjanka, historyk, pracownik Biblioteki Uniwersyteckiej KUL 1964-1967, niesłusznie skazana i przetrzymywana w więzieniu w latach 1966-1968 za przechowywanie przedruków słynnego listu biskupów polskich do biskupów niemieckich ze słowami: „Udzielamy wybaczenia i prosimy o nie” oraz streszczenia prelekcji wygłoszonej przez przedstawiciela Urzędu ds. Wyznań do oficerów LWP na temat ,,Jak walczyć z Kościołem”. Uniewinniona od zarzutów po 29 latach.
Katechetka, delegatka inspektorialna ds. BWS i SSW po 1982 roku, vicepostulator przy procesie Czcigodnej Matki Laury Meozzi 1985-1994, przełożona, asystenka internatek i oratorianek.
Posługę delegatki inspektorialnej SSW pełniła w latach 1982-1994. Z jej iniciatywy w 2002 roku, w Sokołowie Podlaskim, powstało Centrum Lokalne SSW przy dziele Sióstr Salezjanek. Pierwszą delegatką lokalną powstałego Centrum była siostra Leokadia. Oficjalnie tę posługę pełniła do 2011 roku ale w życie wspólnoty angażowała nadal.
Uroczystości pogrzebowe odbyły się 20 sierpnia br. w Sokołowie Podlaskim.
Dziękując za wszelkie dobro, które śp. s. Leokadia spełniła na ziemi, prośmy w naszych modlitwach Boga, aby przyjął Ją do radości nieba …Niech odpoczywa w pokoju!
(ANS – Rzym) – 12 sierpnia, 4 dni przed obchodami 207. rocznicy urodzin Ojca i Nauczyciela Młodzieży tym, który zabiera głos, mówiąc o swojej relacji z Księdzem Bosko, jest Radca regionu Śródziemnomorskiego. Oto co powiedział:
Kim jest dla Księdza Ksiądz Bosko?
Ojcem i Nauczycielem młodzieży. Świętym optymizmu, radości i świętowania. Człowiekiem Bożym, który żył tak, jakby widział to, co niewidzialne. Kapłanem oddanym swojej młodzieży aż do ostatniego tchnienia. Wychowawcą o gorącym sercu rozpalonym ogniem duszpasterskiej miłości... Naszym wzorem, jak mówi o tym artykuł 21 naszych Konstytucji.
Jak Ksiądz go poznał?
Urodziłem się w Burguillos, niedaleko Sewilli i jestem najstarszym z sześciorga dzieci. Pochodzę z prostej, szczęśliwej, zżytej ze sobą rodziny. Moi rodzice nauczyli nas pomagać innym, przekazali wartości chrześcijańskie i miłość do Matki Boskiej Różańcowej. W 1970 roku wstąpiłem do salezjanów w Utrera. Musiałem zdać egzamin, żeby dostać stypendium i opatrznościowo go zdałem. Zawsze będę bardzo wdzięczny moim nauczycielom z lat dzieciństwa w Burguillos. W tamtym czasie była to praktycznie jedyna szansa na edukację i gdyby nie to stypendium, nigdy nie udałoby mi się wyjechać na Utrerę. Ale nawet po otrzymaniu stypendium moi rodzice musieli pokonać wiele trudności finansowych, ale wybrali salezjanów w Utrerze i nie wchodziła w grę inna opcja, ponieważ wierzyli, że jest ona dla mnie najlepsza. W ten sposób poznałem Księdza Bosko i Maryję Wspomożycielkę.
Dlaczego Ksiądz zdecydował się zostać salezjaninem?
Wierzyłem, że to był i jest Boży plan dla mnie. Dostrzegłem pewne znaki: kiedy tylko trochę pielęgnujesz życie chrześcijańskie i pozwalasz, aby Jezus stawiał ci wyzwania, czujesz wewnętrzny niepokój, chcesz, zrobić coś więcej dla innych, czujesz się pociągnięty lub przynajmniej zainteresowany tym życiem, odkrywasz, kim jest ksiądz Bosko i czujesz się nim zafascynowany... Tak oto zrodziło się we mnie pytanie w tym względzie i pragnienie. Pojąłem, że fundamentalną rzeczą w powołaniu nie jest “zrozumienie go”, ale “przyjęcie go i realizacja”, i że Bóg nie chce “supermenów”. Krótko mówiąc, jest to łaska, na którą nadal staram się odpowiadać każdego dnia.
Jak wyglądała Księdza droga powołaniowa?
Miałem 10 lat, gdy przyjechałem do Utrery i przebywałem prze siedem lat w tamtejszym internacie. Pierwszą rzeczą, która mnie przyciągnęła, byli salezjanie. Postrzegałam ich jako innych, byli wyjątkowymi zakonnikami, byli pogodni, blisko nas, dbali o nas, grali z nami, a jednocześnie byli wymagający. Później poznałem życie księdza Bosko i zacząłem rozumieć, dlaczego salezjanie byli tacy. Kiedy byłem dzieckiem byłem pod wrażeniem licznych anegdot, dokonań, cudów.... Potem zacząłem trochę bardziej rozumieć jego duchowość, która była bardzo prosta, zacząłem poznawać jego dzieło rozsiane po całym świecie, ale przede wszystkim jego ducha świętowania i radości: mówiono nam, że świętość polega na tym, by zawsze być radosnym. Kiedy przyszedł czas na podjęcie decyzji co do mojej przyszłości, czułem w sobie niepokój związany z powołaniem do bycia salezjaninem. Podczas rekolekcji natknąłem się na takie zdanie: “Szczęście wielu zależy od twojego tak lub twojego nie”. I postanowiłam powiedzieć TAK Panu. Tak oto rozpocząłem swój prenowicjat i trwam do dziś.
Czy była jakaś osoba, która była dla Księdza “drugim Księdzem Bosko”?
Miałem szczęście spotkać na swojej drodze wiele osób, które pomogły mi rozeznać, które mnie zachęcały i wspierały. W moim roku nowicjatu, a potem zawsze jako duchowy punkt odniesienia, taką osobą był mój mistrz nowicjatu, ks. Paco Alegría. Następnie, po nowicjacie, Paco Vázquez, który rozpalił w moim sercu pasję duszpasterską do młodzieży i który, kiedy zostałem mianowany w bardzo młodym wieku delegatem ds. duszpasterstwa młodzieży, otworzył przede mną zaskakujący i ubogacający horyzont salezjański. W czasie dwuletniej formacji takim kimś był Alonso Vázquez: nigdy nie spotkałem salezjanina o tak ogromnym sercu i z większą “mądrością duszpasterską” niż on, salezjanin o prawdziwie oratoryjnym sercu. W czasie studiów teologicznych Antonio Calero pomógł mi uformować moje kapłańskie serce jako dobrego duszpasterza i nauczył mnie, że ważne jest, aby być intelektualnie i teologicznie dobrze przygotowanym, aby umieć odpowiedzieć na wyzwania związanych z młodzieżą. Zawsze będę więc wdzięczny Luisowi Fernando Álvarezowi, który nauczył mnie odprawiać Mszę Świętą; José Antonio Rodríguezowi Bejerano, wielkiemu misjonarzowi, którego uważam za prawdziwego świętego; mojemu drogiemu przyjacielowi duszy i młodemu kapłanowi, który wkrótce został zabrany do nieba, Manolo G. Parrze, mającymi niesamowity dar przyciągania młodych ludzi.
Jakie cechy najbardziej Ksiądz podziwia w Księdzu Bosko?
Jest ich wiele, bo ksiądz Bosko ma osobowość przeogromną i wielowymiarową. Podziwiam jego zdolność do osobistej miłości, również pełnej czułości, do każdego młodego człowieka; jego zdolność do łączenia realizmu i wielkoduszności; jego odwagę do marzeń; jego wdzięczne uznanie dla Boga, który towarzyszył i kierował jego krokami; jego spojrzenie wiary, które sprawiało, że żył tak “jakby widział Niewidzialnego”. Niezwykłą i harmonijną jedność jego istnienia, stanowiącą żywotną syntezę “znaku miłości Boga do młodzieży”.
Czy według Księdza, młodzi ludzie mogą jeszcze znaleźć inspirację w Księdzu Bosko?
Absolutnie tak. Ksiądz Bosko nadal jest osobą, która fascynuje wielu młodych ludzi i wciąż ujmuje ich serca. Niedawno uczestniczyłem w “Campobosco”, w którym wzięło udział około 800 młodych ludzi z Hiszpanii i Portugalii, którzy odwiedzili miejsca związane z Księdzem Bosko i Matką Mazzarello. Wystarczy przyjrzeć się ich twarzom, kiedy odwiedzają te miejsca i opowiadają o tym, co przeżył ksiądz Bosko, jest doświadczeniem, które potwierdza tę fascynację, jaką nadal wzbudza on w tak wielu młodych ludziach, którzy czują się przez niego pociągnięci; młodych ludziach tego czasu, tej kultury, z zainteresowaniami i cechami tego czasu, którzy są w stanie nawiązać z nim relację i pozwolić, aby on był dla nich wyzwaniem.
W jaki sposób salezjanie mogą być “drugimi Księżmi Bosko” dla młodzieży?
Jestem przekonany, że jest tylko jeden sposób: być zawsze pośród nich, z głębokim spojrzeniem wiary. To, co Przełożony Generalny nazywa “salezjańskim sakramentem obecności”. Oczywiście, okoliczności, które towarzyszą każdej chwili naszego życia sprawiają, że sposób obecności jest inny, ale zawsze jest to obecność. Kiedy nie jesteśmy z nimi, kiedy nie zajmują centrum naszego serca, naszego umysłu, naszej uwagi... wtedy nasze serce przestaje bić jako serce salezjańskie i nasze powołanie słabnie. Codzienna lub przynajmniej częsta medytacja nad artykułem 21 naszych Konstytucji “Ksiądz Bosko naszym wzorem” bardzo nam w tym pomoże.
W jaki sposób Ksiądz Bosko inspiruje Księdza w jego pracy jako Radcy regionalnego?
W tym momencie mojego życia salezjańskiego dwie rzeczy księdza Bosko inspirują mnie w pełnieniu mojej posługi, nawet jeśli nie zawsze je sobie uświadamiam. Jedna to poczucie ojcostwa, którym ksiądz Bosko żył z taką głębią i konkretnością, a druga to otwarcie horyzontów, zarówno kulturowych, jak i charyzmatycznych, pozwalających spojrzeć poza naszą rzeczywistość i wyjść poza nasze granice.
Jeśli spotkałby Ksiądz Księdza Bosko, co by mu Ksiądz powiedział lub o co poprosił?
Powiedziałbym mu, że także dzisiaj jest wielu młodych ludzi, którzy nie są szczęśliwi i prosiłbym go o serce tak wielkie jak jego oraz o mądrość i inteligencję duszpasterską taką jak jego, aby móc pomóc tak wielu młodym ludziom, którzy są dzisiaj zagubieni i pozbawieni prawdziwego i autentycznego szczęścia.
05 sierpień 2022
Dzięki duchowym synom Księdza Bosko w tej krainie bólu i śmierci znajduje się teraz dom pełen odradzającej czułości i uzasadnionej nadziei.
Drodzy Przyjaciele Księdza Bosko, z pewnością doświadczyliście tego, że jednym z najpiękniejszych wyrazów przyjaźni jest możliwość dzielenia się uczuciami, radościami, niepokojami. Dlatego chcę podzielić się z wami doświadczeniem, które było moim udziałem niedawno, w czasie gdy przebywałem wśród moich współbraci salezjanów w Tajlandii.
Udałem się do tej fascynującej części świata, aby animować oraz zachęcać wspólnoty i dzieła salezjańskie, które tam rozkwitnęły, do dalszej działalności. Wśród celów mojej wizyty był ten jeden szczególny: poznać to małe, ale piękne dzieło salezjańskie, które zrodziło się w miejscu wielkiego smutku (a dziś życia). Dokładnie w tym samym miejscu, gdzie została zapisana jedna z najsmutniejszych kart współczesnej historii. To właśnie ten zakątek świata dotknęła największa katastrofa naturalna ery nowożytnej - tsunami w dniu 26 grudnia 2004 roku.
Dwieście trzydzieści tysięcy ofiar, tysiące zaginionych, całe wioski i miejscowości całkowicie zniszczone i starte z powierzni ziemi. I te fale, nigdy nie widziane tak wysokie, niektóre dochodzące do czternastu metrów. Całe kompleksy hotelowe zostały zmiecione wraz z tysiącami turystów, którzy przyjechali z całego świata, aby spędzić tam święta Bożego Narodzenia.
Właśnie tutaj, w rejonie Khao Lak, jednym z najbardziej dotkniętych, w małej wiosce rybackiej (ale też miasteczku turystycznym, “raju” zwłaszcza dla obcokrajowców), liczba zabitych i zaginionych wyniosła prawie 8 tys. osób. Ogromna tragedia.
Przy tej okazji ks. Chavez, mój poprzednik, poprosił przełożonego tamtejszej inspektorii salezjańskiej o natychmiastowe podjęcie działań w celu przyjęcia licznych sierot – ofiar tsunami do nowej placówki salezjańskiej.
Do tego czasu w tym rejonie Tajlandii nie było salezjanów. Ale z duchem i dynamizmem, który przekazał nam Ksiądz Bosko, wszystko udało się zrealizować i w bardzo krótkim czasie ponad 117 chłopców i dziewcząt miało dom, a w nim znalazło wielką rodzinę, która ich przyjęła, zapewniała im bezpieczeństwo i, nawet w bólu, możliwość spojrzenia na życie z nadzieją.
I tak mijały lata, a ci chłopcy i dziewczęta dorastali, mogli zdobyć wykształcenie i dziś są kobietami i mężczyznami mającymi własne rodziny i cieszącymi się spełnionym życiem. Jawi się to jako błogosławieństwo nawet pośród tragedii.
Cud nowego życia
Dziś, 18 lat później, w Khao Lak nie ma już sierot po tamtym tsunami. Pozostawało jednak pytanie: co się stało z tą salezjańską placówką?
A oto co zobaczyłem na własne oczy: kiedy przyjechaliśmy, czekało na nas 42 dzieci i młodzieży w wieku od 6 do 15 lat, których udziałem jest piękne doświadczenie przyjaźni i rodziny. Miejszkają w pięciu pięknych sześciokątnych domach, w których mają do dyspozycji kuchnię, pralnię, toalety i prysznice, pokój do nauki, jadalnię i małą sypialnię. Miejsce jest równie rajskie jak cały region. Roślinność jest tu bujna i bogata. Muszę przyznać, że upał jest również silny i dość uciążliwy. Zielone wzgórze “strzeże” wsi od góry. Nieco dalej, długie połacie piasku obramowane zalesionymi wzgórzami, a woda morska, czysta i ciepła, bardzo zachęca do pływania na wybrzeżu skąpanym w Oceanie Indyjskim. Obok domu salezjańskiego znajduje się szkoła, do której uczęszczają nasi podopieczni.
Kim są ci chłopcy i dziewczęta? Nie mają już do czynienia z falami tsunami, ale z tsunami życia, biedy, rozpadu rodziny. Zwykle nie mają rodziców; niektórymi z tych dzieci opiekuje się daleki wuj lub jakiś dalszy krewny (prawie przez nich nieznany).
Dom salezjański jest tą szansą, która przemienia ich życie, która dokonuje prawdziwych “cudów”. Tak, powtarzam to słowo: “prawdziwych cudów”. Niech was to słowo nie przeraża. Muszę wam powiedzieć, że bardzo się wzruszyłem, kiedy dowiedziałem się, że te dziewczynki, które tam są, w tym domu, który teraz jest ich domem, mają możliwość pogodnego przygotowania się do życia, czują się otoczone opieką i ochroną, kształcą się, studiują... w niektórych przypadkach jest to edukacja na najwyższym poziomie. Wiecie teraz, dlaczego mówię, że to cud? Ponieważ bez tej możliwości te trzynastoletnie dziewczynki mogłyby wpaść w sieć prostytucji lub wykorzystywania dzieci, albo zostać zmuszone do przedwczesnego zamążpójścia, stając się żoną bardzo starego lub znacznie starszego męża, mając zaledwie 14 lat.
Pomyślałem: “Już to wystarczy, aby ukazać wartość pięknego ideału charyzmatu Księdza Bosko, który nawet dzisiaj, po 165 latach, wciąż się wciela i realizuje”.
Dodałbym jeszcze jedną rzecz, którą uważam za wspaniałą. Można by pomyśleć, że mamy tam wspólnotę salezjańską, ale nie mamy. Placówki w Tajlandii i miejsca do obsadzenia są tak liczne, tak różnorodne i duże, że nie możemy dotrzeć wszędzie jako wspólnoty salezjańskie, ale możemy to uczynić jako placówki salezjańskie z wychowawcami salezjańskimi wszelkiego typu. Jest tak zwłaszcza w przypadku “Domu Nadziei Księdza Bosko”, w którym dwie konsekrowane świeckie kobiety są odpowiedzialne za wychowanie i pełnią rolę matek 24 godziny na dobę. Jest też kilku salezjanów współpracowników, którzy zajmują się administracją, zakupami, wszystkim, co jest potrzebne, i jest pewna pani, prawdziwa Mama Małgorzata, która jest wyjątkową kucharką. Inspektoria salezjańska dba o zaspokojenie ich najpilniejszych potrzeb. Dba o tę placówkę z taką samą troską jak o wszystkie inne.
I dwie ostatnie rzeczy: kreatywność salezjańska sprawia, że te dzieci, dziewczęta i chłopcy, nastolatkowie są w stanie wykonywać przedmioty rękodzielnicze wysokiej jakości, które następnie sprzedają, a dochód z tej sprzedaży jest odkładany i stanowi mały kapitał, który zabierają ze sobą, kiedy opuszczają dom salezjański. Salezjańska inspektoria przygotowuje również emporium, w którym będą mogli wystawić i sprzedać wszystko, co produkują, przyciągając przede wszystkim licznych turystów.
Moje serce przepełniła radość, kiedy dowiedziałem się, że 12% z tych chłopców i dziewcząt z “Don Bosco” poszło na studia. 15% wybrało edukację techniczną w naszych szkołach zawodowych, a ponad 50%, po ukończeniu szkoły, znalazło pracę, dzieki której mogli rozpocząć samodzielne życie.
Doświadczyłam nie tylko realizacji pięknego marzenia, ale rzeczywistości, która była bardzo bliska mojemu sercu. To kolejna z tych dobrych rzeczy i nowości, które istnieją, które się rozwijają, które nie robią hałasu, sprawiając, że świat staje się piękniejszy.
Oto dlaczego ból z powodu tsunami ustępuje dziś miejsca pięknu nadziei.
Źródło ANS