Drodzy Salezjanie Współpracownicy!
Jako Rada Światowa wspólnie kroczymy drogą służby Stowarzyszeniu. Odkryliśmy piękno misji, która nam została powierzona: wychowania młodzieży. Jesteśmy świadomi wielkiej odpowiedzialności – cywilnej i religijnej – którą mamy wobec formowania przyszłych pokoleń młodych ludzi i salezjanów współpracowników. Zdaliśmy sobie sprawę, że nasza praca jest misją, która sprawia, że wzrastamy jako osoby, i która przygotowuje nam miejsce w różnych rzeczywistościach, które, jak nasza, służą dobru wspólnemu. Dziękuję Wam wszystkim za Waszą hojną dyspozycyjność. Sytuacja, którą tak dobrze znamy i boleśnie przeżywamy sprawia, że spotkanie przewidziane na maj nie może mieć miejsca. Jesteśmy wszyscy wstrząśnięci doniesieniami, które do nas przychodzą. Zagraża nam niewidzialny wróg, który zmienia to, co dla naj najistotniejsze: relacje międzyludzkie. My zaś stajemy się bezbronni i mizerni. Ale jednocześnie odkrywamy piękne oblicze Stowarzyszenia, solidarnego i hojnego w tym trudnym czasie. Nasza chrześcijańska solidarność dociera do wszystkich ofiar tej epidemii, nasze szczere podziękowania kierujemy do wszystkich tych, którzy za cenę życia opiekują się naszymi krewnymi i przyjaciółmi w szpitalach. Dziękujemy lekarzom, pielęgniarkom oraz wszystkim, którzy nie mogą opuścić swoich miejsc pracy, by zagwarantować nam przeżycie.
Ale nasze powołanie i nasza misja nie idzie na „kwarantannę”, ponieważ nasze powołanie musi być żywe w każdych okolicznościach. W czasie „pandemii”, podczas której jesteśmy zmuszeni „pozostawać” w domach w poczuciu odpowiedzialności, stawiamy sobie pytanie, jaka powinna być postawa salezjanina współpracownika. Pytamy siebie o to my sami, ale pytają także młodzi, przyjaciele, wierzący i niewierzący. Nie będąc przygotowanymi do zmierzenia się z czasem odizolowania, przede wszystkim nie możemy popadać w panikę. Niezwykły lęk zdaje się opanował świat. Wirus zasiewa strach, trwogę i śmierć. Opustoszałe place, zamknięte sklepy, puste kościoły przywodzą na myśl sceny z innych czasów, przez co rodzi się niewyobrażalny lęk. COVID-19 wdarł się w nasze życie, gwałtownie hamując nasze przyzwyczajenia i wywracając do góry nogami to, co uznawaliśmy za pewne. Oczywiście władze cywilne i służby sanitarne powtarzają nam, że jedynym remedium jest zostać w domu z obietnicą: „Wszystko będzie dobrze”. Ale czy salezjanin współpracownik może zostać w domu bierny i obojętny? Jaki ma sens powiedzenie, że „Wszystko będzie dobrze”? I tu właśnie salezjanin współpracownik musi „żyć swoim powołaniem”, by udzielić odpowiedzi na pytania postawione samemu sobie i przez innych. Ludzkość stoi na rozdrożu: albo trzecie tysiąclecie będzie duchowe, albo ludzkość nie będzie miała przyszłości. Bez Boga człowiek umiera w relacjach i w swoim przywiązaniu, zamyka się sam w sobie, odczuwając życie jako bezsensowne. „Wszystko będzie dobrze”, tylko że poprzez wyrzucenie Boga z życia publicznego społeczeństwo nie stanie się lepsze. W rzeczywistości zacznie brać pod uwagę gorsze aspekty. Jeśli odrzuca się Boga, marnuje się także sens człowieka, który objawia się tylko w rodzinie. Społeczeństwo bez wartości ryzykuje, że stanie się nowoczesną „Wieżą Babel”. Bez wątpienia, rzeczywistość, którą przeżywamy, stawia w kryzysie naszą wiarę. Tym, którzy wątpią w miłość Bożą i w pandemii widzą Bożą karę, należy odpowiedzieć, że Bóg jest Bogiem żyjących, że Ojciec, który jest Miłością, wciąż przebacza ludziom niezależnie od ich zachowania. Bóg Ojciec nie karze, on jest Miłosierdziem. Jego miłość jest nieograniczona, ogarnia nią nawet niewdzięczników i niegodziwców. Oczywiście, musimy się modlić i prosić Boga, aby powstrzymał pandemię, ale wciąż musimy działać, by uwalniać nowe energie miłości i hojności zdolne do pohamowania zła, tak jak to czynił Ksiądz Bosko w czasach tak trudnych jak nasze, z ufnością, że jesteśmy już więcej niż zwycięzcami, ponieważ światło rozprasza mroki ciemności, a ciemności go nie przemogły i nie przemogą. Chrystus zmartwychwstał. Zycie jest silniejsze od śmierci. Miłość przezwycięża zło.
Jak widzicie, najdrożsi Salezjanie Współpracownicy, to głębokie przekonanie musi przenikać całe nasze życie i wszelkimi dostępnymi sposobami i środkami musimy je przekazywać młodzieży i dorosłym, którzy stawiają poważne pytania w tak ciężkim czasie. Pozostanie w domach z wiarą i miłością – to jest nasze powołanie i nasza misja w tym momencie.
Jeśli mocno wierzymy w tę prawdę, nie tylko jesteśmy dobrymi dziećmi Księdza Bosko, ale przeżywamy Wielkanoc, może i bez zewnętrznych obrzędów, ale w pełni, w naszych sercach.
To są moje życzenia dla każdego z Was, dla Waszych rodzin i dla całego Stowarzyszenia.
Wesołych Świąt!
Ksiądz Giuseppe Casti