Odeszła do domu Ojca

Dnia 10 kwietnia 2024 roku, w wieku 61 lat, odeszła do domu Ojca ś.p. Irena Petrusiewicz Salezjanka Współpracownica z Centrum Lokalnego przy Parafii Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Łodzi. 

Ś.p. Irena do Stowarzyszenia Salezjanów Współpracowników wstąpiła 7 czerwca 2013 roku. Była bardzo zaangażowana nie tylko we wszystkie działania lokalnej Wspólnoty SSW ale i w życie parafii. W latach 2014-2021 była członkiem Rady Lokalnej. Zawsze życzliwa, uśmiechnięta, gotowa do pomocy. Swoją energią i zaangażowaniem mobilizowała innych do działania.

Ś.p. Irena została pochowana na cmentarzu Rzymskokatolickim pw. Wszystkich Świętych w Łodzi przy ulicy Zakładowej 4.

Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie …!

Wielkanoc 2024

Wielkanoc 2024

Drodzy:

Salezjanki i Salezjanie Współpracownicy !

Siostry i Księża Delegaci i wszyscy Przyjaciele naszego Stowarzyszenia !

W tym Dniu wspaniałym wszyscy się weselmy !

Nie ma i nie może być lepszej i piękniejszej wiadomości niż ta, którą przynosi nam Uroczystość Zmartwychwstania Pana Jezusa. Bóg dał nam życie, kochanych rodziców, wielu przyjaciół i tyle cudownych niespodzianek, które przeżywamy każdego dnia.

A teraz dowiadujemy się, że Bóg przygotował dla nas jeszcze coś piękniejszego i wspanialszego. Coś, co nawet trudno nam sobie wyobrazić: życie wieczne w radości z Bogiem i z tymi, których kochamy. Życie, które nigdy się nie skończy ! Pan Jezus po to zmartwychwstał, abyśmy mogli z Nim żyć wiecznie. To właśnie dlatego ten dzień jest dla nas, najpiękniejszym i najważniejszym w ciągu całego roku.

Życzę wszystkim pięknej Wielkanocy.

Niech będzie to owocny czas. Pełen obecności Boga.

Radośnie pozdrawiam z modlitwą w Waszej intencji.

Ks. Henryk Bonkowski delegat prowincjalny SSW

Rekolekcje wielkopostne 2024

W dniach od 16 do 18 lutego 2024 roku, w Kutnie Woźniakowie, odbyły się Rekolekcje Wielkopostne Salezjanów Współpracowników i Salezjanek Współpracownic Prowincji Warszawskiej.

Hasło tegorocznych rekolekcji brzmiało Mówić Bogu: Ojcze a głosił je ks. Dionizy Mróz SDB.

W rekolekcjach udział wzięli: ks. Henryk Bonkowski SDB, s. Teresa Nowak FMA, Salezjanki Współpracownice, Salezjanie Współpracownicy i Aspiranci z Czerwińska nad Wisłą, Katowic, Kielc, Kutna-Woźniakowa, Łodzi, Olsztyna, Płocka, Poznania, Różanegostoku, Sokołowa Podlaskiego, Suwałk, Warszawy i Żyrardowa. Łącznie 62 osoby.

Rekolekcje rozpoczęliśmy nabożeństwem Drogi Krzyżowej. Punktem kulminacyjnym każdego dnia była Eucharystia. Dzień rozpoczynaliśmy i kończyliśmy wspólną modlitwą. Był też czas na Adorację Najświętszego Sakramentu, spowiedź i modlitwę indywidualną w kaplicy Domu Rekolekcyjnego. Nie zabrakło oczywiście słówka na dobranoc i czasu na rozmowy „niedokończone”. Dziękujemy miejscowej Wspólnocie SSW za serdeczne przyjęcie.

Kard. Fernández Artime: “Młodzi ludzie potrzebują dziś przede wszystkim świadków”

Młodzież, Zgromadzenie, Ksiądz Bosko, Kościół i rola świeckich, jego świadectwo życia, jego osobista historia jako salezjanina... Do tych i do wielu innych kwestii odniósł się kardynał Ángel Fernández Artime, Przełożony Generalny Salezjanów, w wywiadzie, którego udzielił dziennikarzowi “Mediaset”, Fabio Marchese Ragona, w uroczystość św. Jana Bosko. Oto treść wywiadu, który został przeprowadzony przed Bazyliką Świętego Piotra, a został wyemitowany w niedzielę 28 stycznia 2024 r. w “TGCOM24” w ramach programu “Stanze Vaticane”.

Kim byłby dziś Ángel Fernández Artime, gdyby nie poznał salezjanów?

Miałem zostać rybakiem, jak moi kuzyni i ojciec. To była moja przyszłość. Ale kiedy dzięki salezjanom mogłem podjąć dalszą naukę, pomyślałem, że zostanę lekarzem. Bardzo lubiłem medycynę, myślałem o rozpoczęciu studiów, ale potem jakiś tajemniczy głos Boga odczułem w moim sercu... Pamiętam, że przed podjęciem studiów poczułem silne pragnienie odbycia rozmowy z rodzicami. A odpowiedź, którą nie mogę postrzegać inaczej jak tylko pośrednictwo Boga, brzmiała: “Synu, to jest twoje życie. Jeśli to uczyni cię szczęśliwym, idź!”. To było całe rozeznanie.

Tak więc, w końcu stał się Ksiądz “rybakiem młodzieży”!

Nie wiem, czy “rybakiem”, ale z pewnością zawsze czułem się bardzo szczęśliwy wśród młodych ludzi. I nie chcę powiedzieć, że zawsze jest to impreza, że każdy dzień jest łatwy... Ale muszę przyznać, że doświadczyłem wiele powodów do radości w tych spotkaniach z młodymi ludźmi. Pierwsi, którym towarzyszyłem, są teraz rodzicami, ale niezwykłe wspomnienie tego, czego doświadczyłem, pozostaje.

Jak wygląda to nowe życie Księdza Kardynała?

Nie wiem, czy można to nazwać “nowym życiem”. Ojciec Święty dał mi jeszcze kilka miesięcy – przed powierzeniem mi zadania, które uzna za stosowne – abym mógł zakończyć moją posługę jako Przełożony Generalny. Jesteśmy dużym Zgromadzeniem, Przełożony Generalny nie może zniknąć z dnia na dzień, Papież jest tego świadomy, więc poprosił nas, abyśmy najpierw przygotowali Kapitułę Generalną, a potem będzie czas na resztę. Tak więc teraz kontynuuję moje życie jako salezjanin, jako Przełożony Generalny, kończąc wiele spraw, uczestnicząc także w spotkaniach Dykasterii ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego lub w uroczystościach papieskich, jeśli jestem w pobliżu Rzymu.

Mogę jednak powiedzieć, że kontynuuję moje życie z entuzjazmem, spokojem, pełniąc tę samą służbę, którą pełniłem przez ostatnie lata.

Czy można powiedzieć w kontekście uroczystości św. Jana Bosko, że duchowość salezjańska zmienia życie Kościoła?

Ja nie mogę tak powiedzieć… Ale wierzę, że my również wnosimy tutaj swój wkład, podążając za dziedzictwem Księdza Bosko. Oznacza to, że mamy w sercu pragnienie bycia z młodymi ludźmi i pośród nich, dzielenia z nimi drogi życia, ich trudności. Nie chcemy być tylko po prostu “przyjaciółmi” lub teoretykami. A to dlatego, że młodzi ludzie potrzebują dzisiaj przede wszystkim świadków.

Czy Kościół jest w stanie zrozumieć dzisiaj młodych ludzi?

Po pierwsze, młodzi ludzie są bardzo różni, mimo że mają ze sobą tak wiele wspólnego. Ale o jakich młodych ludziach mówimy? O tych, którzy żyją w naprawdę dramatycznych sytuacjach uzależnień; o tych, którzy w niewielkiej części pojechali na ŚDM w Lizbonie; o tych, którzy przebywają w środowiskach edukacyjnych Kościoła, czy o tych, którzy po prostu nie chcą mieć nic wspólnego z Kościołem? Podstawowe pytanie brzmi: “Czego dzisiaj szukają młodzi ludzie?”. A co my, jako wychowawcy, możemy zrobić? Nie sądzę, że młodzi ludzie nie chcą dziś znać Boga, a tym bardziej, że nie szukają sensu życia. To byłby błędny osąd. Prawdą jest, że nie możemy oczekiwać, że młodzi ludzie przyjdą tam, gdzie my już jesteśmy z obowiązku.

Ale na całym świecie ta rzeczywistość jest nadal aktualna, to znaczy, że młodzi ludzie są otwarci i dostępni, jeśli znajdą ludzi, którzy są wychowawcami i przyjaciółmi, a czasem nawet ojcami i matkami, ponieważ w tak wielu częściach świata ojcostwa i macierzyństwa tak bardzo brakuje...

Kościół się zmienia. Czy możliwe jest znalezienie miejsca dla świeckich w strukturach Kościoła?

Absolutnie tak. Punktem wyjścia jest Sobór Watykański II z całą eklezjologią, w której świeccy otrzymują należne im uznanie i miejsce. A Ojciec Święty, w swojej posłudze w ostatnich latach, pokazuje, że jest absolutnie miejsce dla świeckich, a także dla kobiet, konsekrowanych czy świeckich.

W naszych środowiskach salezjańskich mamy setki tysięcy świeckich, którzy pracowali lub pracują jako wolontariusze w różnych placówkach na świecie. Dzisiaj posłannictwo salezjańskie byłoby nie do pomyślenia bez obecności osób świeckich o wielkiej tożsamości salezjańskiej i chrześcijańskiej - w miejscach, gdzie są chrześcijanie i gdzie wyznaje się inne religie - jako wychowawców o wielkiej tożsamości charyzmatycznej.

O jakim Kościele marzy Ksiądz Kardynał?

Muszę powiedzieć z całą szczerością, że marzę o tym Kościele, który staje się rzeczywistością, o Kościele naszego Papieża, którym dzisiaj jest Franciszek, a wczoraj był Benedykt XVI. Od Księdza Bosko my, salezjanie, nauczyliśmy się zawsze wydawać okrzyk: “Niech żyje Papież!". Marzę o Kościele, o którym inni, patrząc na niego, będą mogli powiedzieć: “Zobaczcie, jakież to piękne, jak oni się kochają! Jak zależy im na dobru całej ludzkości!”. I jakże prawdziwe jest to, że jest to Kościół z otwartymi drzwiami, słuchający, zdolny jednym razem powiedzieć “tak”, a innym razem “nie”, gdy się myli. Kościół, który cierpi i jest z tymi, którzy cierpią. Marzę o Kościele wolnym, wolnym od interesów, zdolnym odrzucić to, czego w imię Jezusa nie można zaakceptować.

A pośród 1,4 miliarda ludzi, są także duszpasterze, którzy idą z ludem Bożym. Mówię to, co zawsze mówiłem w moim Zgromadzeniu, o co zawsze walczyłem i co pozostanie aktualne nawet wtedy, gdy Ojciec Święty będzie chciał przydzielić mi nową posługę, a mianowicie, że nie jesteśmy kastą, nie jesteśmy elitą. Ewangelia nie mówi nic o elitach: władza jest służbą i musimy nad tym zastanawiać i przypominać to każdego dnia.

Źródło ANS

Sny Księdza Bosko: triumf Zgromadzenia

31 stycznia 2024

“Nowenna snów” Księdza Bosko, którą zaproponowała redakcja ANS na ten rok obchodów 200. rocznicy “snu z dziewiątego roku życia”, kończy się dzisiaj, 31 stycznia, w uroczystość Ojca i Nauczyciela Młodzieży. Jeśli sen o dziesięciu diamentach zawierał jednoznaczne ostrzeżenie, to inny sen Księdza Bosko wydaje się zapewniać jego duchowych synów o pomyślnej przyszłości, ale to pod warunkiem, że ci będą kontynuować drogę wskazaną przez Opatrzność jego założycielowi, będąc wiernymi jego dziedzictwu. Mowa tu o tzw. śnie o triumfie Zgromadzenia (Memorie Biografiche, 1881, XII, 465).

«Po scenie opisanej w pierwszej części snu (rozszalały byk), tajemniczy Przewodnik powiedział do księdza Bosko:

Chodź, pokażę ci triumf Zgromadzenia Świętego Franciszka Salezego. Wejdź na ten kamień i patrz.

„Pośrodku bezkresnego pola leżał wielki głaz i wszedłem na niego - opowiadał ksiądz Bosko. - Cóż za widok ukazał się moim oczom! Miałem wrażenie, że pole to zajmuje całą ziemię. Byli tam ludzie z różnych narodów, różnego koloru skóry, różnie odziani. Zobaczyłem ich takie mnóstwo, że nie wiem, czy świat może tyle pomieścić. Zacząłem przyglądać się pierwszym, którzy ukazali się moim oczom. Byli ubrani jak my, Włosi. Znałem tych z pierwszych rzędów: było tam wielu salezjanów, którzy prowadzili za ręce całe zastępy dziewcząt i chłopców. Potem nadchodzili inni z innymi zastępami; a potem jeszcze inni i jeszcze inni, których już nie znałem i których nie mogłem rozróżnić, ale liczba ich była nie do policzenia. Około południa moim oczom ukazał się naród tak liczny, o jakim nigdy nie słyszałem. Prowadzili go, jak zawsze, salezjanie; tych z pierwszych rzędów znałem, reszty już nie.

Odwróć się - powiedział mi Przewodnik.

I oto ukazały się moim oczom inne narody, ubrane inaczej niż my: nosiły futra, coś w rodzaju różnokolorowych płaszczy przypominających aksamit. Przewodnik kazał mi się obrócić w cztery strony świata. Między innymi na wschodzie zobaczyłem kobiety o stopach tak maleńkich, że trudno im było ustać na nogach i prawie nie mogły chodzić. Rzecz szczególna - wszędzie widziałem salezjanów, którzy prowadzili zastępy dziewcząt i chłopców, a wraz z nimi cały naród. Pierwsze szeregi były mi zawsze znane; w następnych nie mogłem rozpoznać nawet misjonarzy.

Wtedy mój Przewodnik znowu zabrał głos i powiedział: Wszystko, co widziałeś, to żniwo przygotowane dla Salezjanów. Widzisz, jak jest ono obfite? Salezjanie nie tylko w tym stuleciu, ale i w przyszłych będą pracować na swym polu. Ale czy wiesz, dzięki czemu osiągnięcie to, co tu widzisz? Ja ci powiem. Musisz wyryć te słowa, które będą waszym herbem, waszym hasłem do boju, waszą cechą szczególną. Zapamiętaj je dobrze: PRACA I WSTRZEMIĘŹLIWOŚĆ SPRAWIĄ, ŻE ROZKWITNIE ZGROMADZENIE. Te słowa będziesz wyjaśniać, powtarzać, na nie będziesz kłaść nacisk. Każesz wydrukować podręcznik, który je wyjaśni i wytłumaczy, że praca i wstrzemięźliwość są dziedzictwem pozostawionym przez ciebie Zgromadzeniu, a jednocześnie będą też jego chwałą.

Odpowiedziałem: Bardzo chętnie to uczynię. Wszystko to zgadza się z moim celem; to zalecam każdego dnia i podkreślam to zawsze, kiedy trafi się okazja.

- Jesteś więc przekonany? Dobrze mnie zrozumiałeś? To jest dziedzictwo, które im pozostawisz; powiedz im też wyraźnie, że dopóki twoi synowie będą tego przestrzegać, będą mieć naśladowców na południu, północy, wschodzie i zachodzie. A teraz idź na rekolekcje i poprowadź ich wyznaczoną ci drogą”.

Ksiądz Bosko zakończy, mówiąc, że wtedy ukazały mu się „omnibusy", które miały zawieźć ich do Turynu; ale były to dość dziwne omnibusy: nie miały z żadnej strony oparcia. Ksiądz Bosko obawiał się, że jego podopieczni spadną, ale Przewodnik uspokoił go: Niech jadą, nie potrzebują oparcia; wystarczy, aby dobrze wypełniali te słowa: Sobrii estote et vigilate (Bądźcie trzeźwi i czuwajcie). Kiedy człowiek przestrzega tych słów, nigdy nie upadnie, chociaż powóz pędzi i nie ma w nim oparcia».

Źródło ANS